Powoli myśli są jak nowe otwarte dokumenty tekstowe, czas otwarcia - nieznany, rozwinięcie – brak, zamknięcie – po chwili. Wszystkie określenia, podmioty, jak i opinie stają się atomem w danym pierwiastku. Rzetelność i odpowiedzialność za własne czyny powoli przemija, liczy się już tylko mocna pozycja na rynku. Stojąc wśród ludzi którzy biegną nie wyróżniasz się niczym, ty po prostu przemijasz, jesteś dla nich jedynie przeszkodą. Zegar tyka wszyscy się spieszą – po co?
Po to aby przeminąć. Teraz nie liczy się pewność i zaufanie, teraz ważna jest potrzeba i to żeby mieć. Żadnego sensu, ideologii, zrozumienia, wszystko znika. Powoli ze świata rodzi się Chaos.
„Z prochu
powstałeś – w proch się obrócisz”, życiowa kwestia ale czy tak być musi?
Zostawmy coś
po sobie, choć raz.
Coś co obudzi uśmiech na czyjejś twarzy, bo tu nie chodzi o
to żeby płakać, tu chodzi żeby być szczęśliwym i żeby innym dawać to szczęście.
Dlaczego
wszyscy uciekamy teraz przed tym co w życiu najważniejsze, wszyscy chcą tylko
pieniędzy..
Całe życie jest teraz poukładane według nich, nikt ani nic tego nie
zmieni, wszystko na tym świecie uzależnione jest tylko od pieniędzy. Tak
naprawdę każda wspólna chwila z drugą osobą też uzależniona jest od pieniędzy,
nawet jeśli niepójście do restauracji, nawet niepójście do sklepu czy
gdziekolwiek, nie trzeba nic kupować – i tak trzeba mieć bilet na przejazd
komunikacją miejską, ktoś teraz może napomknąć że można iść na piechotę,
oczywiście że można ale niech sam teraz sobie odpowie na pytanie czy umawiając
się z drugą osobą, lub też chcąc zrobić jej niespodziankę będzie szedł dobrych
parę godzin z jednego końca miasta na drugi pieszo? Nie bałby się ze się spóźni
i się nie uda? – wyszedł by wcześniej? Ah, a jeśli to miasto było by np.
Warszawą, Krakowem lub co więcej New York’iem? Wyszedłby ze dwa może trzy dni
wcześniej żeby przejść z jednego końca miasta na drugie? I to na piechotę, bez
jedzenia, bez picia i bez spania, nie umyty bo za to wszystko też się płaci…
Wiem, taka świadomość przeraża.
Dziś
wszystko jest inne, młode lata mojej prababci która na co dzień opowiada jak
to szła do koleżanki na podwórko pieszo parę kilometrów, a potem siedziały sobie na mostku i
plotły warkocze - wydają się naprawdę piękne, mimo że to na pewno był strach aby
wysyłać dziecko tak daleko od domu, ale tam wszyscy byli sobie bliscy i jeśli
nie ona, to on by wiedział, że coś się dzieje.
Puste pola pełne kwiatów i zbóż, piękne słońce, cisza i delikatny szum liści które tak spokojnie muskał wiatr – świat był inny.. Całkowicie inny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz